W sobotę 8 marca w Vivid Gallery odbyło się wyjątkowe wydarzenie z okazji dnia kobiet – spotkanie autorskie z Miriam Tajcher, które stało się okazją do wymiany doświadczeń, poglądów i wzajemnych rad. Nie tylko tych dotyczących twórczości i sztuki!
PRETTY THINGS to seria 12 unikatowych kolaży, które artystka przygotowała z okazji Dnia Kobiet na wystawę do Galerii Vivid. Każdy jest inny, ręcznie wykonany i niesie przekaz bliski jej sercu. Zainspirowane dziecięcym umiłowaniem do wycinania papierowych laleczek, płaczące dziewczynki z kolaży, ubrane tym razem są w słowa.
Liczba 12 symbolicznie nawiązuje do miesięcy w roku. Dlatego każdą pracę można traktować niczym aforyzm na kolejny miesiąc – jak w kalendarzu. Myślą przewodnią jest pamięć o sobie, o swojej małej, ukrytej JA – przez cały rok.
Miriam Tajcher: „Dokładnie dwa lata temu, 8 marca, w Dzień Kobiet, odeszłam od kogoś, kogo bardzo kochałam. Żywo pamiętam moment, w którym decyzja o rozstaniu zapadła w mojej głowie. Nie wydarzyło się nic szczególnego, poza tym, że wszystko zdążyło się już wydarzyć. Nie czułam się kochana. Nie czułam się kobietą. Byłam wyczerpana, wydrenowana i poraniona… I stało się to w pewnym sensie moją codzienna rutyną. Pewnie mogłabym żyć tak dalej, wyszkolona do tego od najmłodszych lat.
Ale ogarnęło mnie nagle dziwne przekonanie – że jest jeszcze ktoś, komu naprawdę na mnie zależy: ja sama. Bez względu na mój wiek, inwestycję jaką poczyniłam w naszą wspólną przyszłość, czy na to pięknego gniazdko, które uwiłam własnymi rękoma – dotarło do mnie, że nic z tego nie jest warte trwania ani jednego dnia dłużej w tym stanie. To było nadużycie przebrane w miłość. Przemoc w białych rękawiczkach, jak to zwykle bywa.
Nie będę ukrywać, nie było łatwo. Moje serce rozpadło się na milion kawałków. Ale co najważniejsze, wciąż należało do mnie. Dlatego na Dzień Kobiet podarowałam mu w prezencie wolność.
Początkowy pomysł na kolaże PRETTY THINGS narodził się zimą 2022 roku. Wyczerpana moim związkiem, nie byłam w stanie malować. Uczucia zagubienia i samotności nie pozwalały mi się na niczym skupić. Przychodziłam do pracowni i tylko wpatrywałam się w ścianę, sparaliżowana do głębi.
Pewnego dnia, resztkami sił, chwyciłam ołówek i zaczęłam bezmyślnie bazgrać. I wyłoniła się ona – płacząca laleczka. Wzięłam nożyczki i wycięłam ją z kartonu – zawyła mi w dłoniach. Nie wiedząc jak ją pocieszyć, rozłożyłam przed nią kolorowe kartki, aby mogła wyjawić swoje powody dy łez. „ZMARNOWAŁAM TYLE CZASU NA ROZCZAROWANIA. TERAZ MOJA KOLEJ! WYCZERPANA. JESTEM ZŁĄ DZIEWCZYNKĄ. ZAWSZE ROBIĘ RZECZY PIĘKNIE! JESTEM DOBRĄ DZIEWCZYNKĄ…” Wypływały z niej te sentencje. Wyrzucała je z siebie, domagając się natychmiastowej opieki.
Ta zaniedbana dziewczynka musiała być we mnie już bardzo długi czas. Coś wydarzyło się małej mnie, co doprowadziło do takiej rozpaczy. Gdy miałam 2 latka, mój ojciec wyjechał do USA i nie wracał przez kolejne dwa. Nie sądzę, by choć przez chwilę zastanowił się nad tym, że zostawia swoją córkę – ani wtedy, ani później. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że on mnie po prostu nie widział. To okropne poczucie bycia nie dostrzeżoną naznaczyło mnie dogłębnie.
Nie jestem jedyną córką z takim doświadczeniem. A świadomość tego, skąd się to bierze, sprawia, że jestem jeszcze bardziej zła i rozczarowana uciemiężeniem, które spotyka wiele kobiet. Od najmłodszych lat trenuje się nas abyśmy pamiętały o wszystkim i o wszystkich, powoli zapominając o sobie. Więc sprzątamy, troszczymy się, dajemy z siebie… tworzymy dom i nieustannie dbamy o to, aby było ładnie i przytulnie. Często nie dostając nic w zamian.
Czy naprawdę same decydujemy się na takie życie? Czy jest to może narzucony skrypt, aby angażować się w niekończące się prozaiczne zajęcia, trwać w toksycznych relacjach, zapominać o własnych potrzebach i marzeniach, przez to właśnie, że zabrakło nam miejsca by się tą małą dziewczynką zaopiekować?
Z tego powodu kolaże te należy traktować z największą troską. Stworzyłam je po to, aby były dla nas, dorosłych kobiet, symbolicznym przypomnieniem, by pochylić się nad małą płaczącą JA. Dobrze wiemy, że bez naszej uwagi nie przestanie domagać się zadośćuczynienia. Czas dać jej to, na co zawsze zasługiwała.”








